Czarnobyl 1986

Prawa autorskie


OSOBY DRAMATU

"W Wiedniu powiedziałem prawdę, lecz nie całą" - to słowa Walerija Legasowa o jego wystąpieniu na konferencji zorganizowanej przez MAEA4 w sierpniu 1986r5. Dokładnie jeden dzień po drugiej6 4 MAEA: Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.

5 Podczas ponad pięciogodzinnego wystąpienia nagrodzonego gromkimi oklaskami W.L. przekonał zgromadzonych, że podstawową przyczyną awarii było pogwałcenie instrukcji i zasad eksploatacji reaktora przez personel bloku.

6 Okoliczności i data niepewne: według innego źródła W.L. popełnił samobójstwo strzelając sobie w serce, dokładnie w pierwszą rocznicę katastrofy.
rocznicy katastrofy syn znalazł ojca - pierwszego zastępcę dyrektora Instytutu im. I. Kurczatowa - powieszonego na klatce schodowej ich domu6. Walerij Legasow był jedną z tych osób, które żyły na tyle długo, aby unaocznić sobie schyłek starego świata.

Zaczynała się pierestrojka, wkraczały reformy, jednak sposób dawnego myślenia ciągle tkwił głęboko w świadomości ludzi. Za "Czarnobyl" zostali skazani: Wiktor Briuchanow - dyrektor elektrowni - na 10 lat więzienia, Nikołaj Fomin - naczelny inżynier oraz Anatolij Diatłow - jego zastępca ds. bloków 3 i 4 - także na 10 lat, Borys Rogożkin - kierownik feralnej zmiany - na 5 lat, Aleksander Kowalenko - szef drugiego działu reaktorów - na 3 lata i Jurij Łauszkin - inspektor bezpieczeństwa oddelegowany do Czarnobyla - na 2 lata. Żony zmarłych operatorów: Akimowa i Toptunowa otrzymały zawiadomienie, że, w związku z zaistniałą sytuacją, postępowanie przeciwko ich mężom nie będzie podjęte.

Zaczesane w tył siwe włosy, wąsy, przenikliwy, zimny wzrok - oto Wiktor Briuchanow; o swoim procesie mówił tak: "Nie, nie jestem winny. Wiem, że scenariusz został przygotowany przez władze wyższe. Wszystko przebiegło zgodnie z tym scenariuszem".

Walerij Legasow
Walerij Legasow w Czarnobylu, maj 1986.

Sprawa Czarnobyla była ostatnim radzieckim procesem pokazowym. Ludzi postawiono przed sądem i w prawdziwie Kafkowskiej atmosferze wydano wyroki; na mocy artykułu 44 wszystkich pozbawiono prawa do apelacji.

Nagonka na winnych zaczęła się niemal od razu po katastrofie. Naród bał się promieniowania, a co gorsza nie rozumiał go. Sytuację trzeba było sprowadzić do spraw bardziej przyziemnych. Znalezienia winnych domagali się ludzie, domagał się świat, a nade wszystko Komitet Centralny. Dzisiaj, po tylu kłamstwach i przemilczeniach, już bardzo trudno ustalić, w jakim stopniu winę za awarię ponosili operatorzy. Po katastrofie nie tylko Rosjanie, ale i eksperci zachodni uznali, że zawinił człowiek. Z biegiem czasu opinia światowa nie była już tak jednomyślna. Odkryto wiele wypaczeń, błędnych interpretacji, przyznano, że reaktor nie odpowiadał normom bezpieczeństwa. W roku 1993 poddano rewizji sporządzony siedem lat wcześniej raport INSAG-1, w którym całą winą obarczono operatorów. Raport INSAG-7 złagodził ton, podniósł sprawę wadliwej konstrukcji reaktora, ale nie oczyścił z zarzutów Diatłowa, Akimowa i Toptunowa. Skazani nie mogli się jednak pogodzić z karą.

Kiedy bliscy odwiedzali w więzieniu Diatłowa, ten był już tylko wrakiem człowieka: łysa głowa, sine plamy na całym ciele, chude ciało, na którym wisiało wytarte ubranie, na nogach ciężkie, więzienne buty. Przed śmiercią w 1995r. spowodowaną chorobą popromienną, w wywiadzie dla telewizji podkreślał: "Reaktor nie nadawał się do użytku. To była wina Instytutu Energii Atomowej. Reaktor nie spełniał wielu wymogów bezpieczeństwa. Katastrofa była nieunikniona".


© Copyright Kano 2006. Strona istnieje od 21 marca 2006. Inne moje strony: Współczesna Poezja Polska  |  Dezyderata stat4u