Wiosna tamtego roku była wyjątkowo piękna, szybko mijały upalne dni. Pomiędzy betonowymi blokami małe dzieci bawiły się na kameralnych placach zabaw, a ich starsze rodzeństwo nudziło się w szkołach. Głosy ptaków, rozrywające parne powietrze, witały co ranek wędkarzy, idących nad malowniczą rzekę Prypeć. Trawa była wyschnięta, w sosnowych lasach budziło się życie. To tutaj: za miasteczkiem i za lasem stał cud radzieckiej techniki, który lada moment miał stać się miejscem największej katastrofy ery przemysłowej.